Dwa Oświecenia. Polacy, Żydzi i ich drogi do nowoczesności

Do Redaktora Gazety Korrespondenta Warszawskiego i Zagranicznego. Ziawiło się niedawno pisemko w ukryciu wydrukowane pod napisem: Głos Ludu Izraelskiego, zdaiące się bydź płodem tey samey głowy, która, od nieiakiego czasu kilka w różnych przedmiotach na świat wydała, ale ie wszelako z ostrożnością między pewne tylko puszcza osoby, od których dopiero można ich, i to przez przyiaźń, dostać do przeczytania. Wszystkie te, właściwie mówiąc piśmidła, tchnące grubiiaństwem i surowizną tak co do myśli iak i wyrażeń, nie ściągnęły niczyiey uwagi, bo prawie tylko osobistość za cel sobie obrały, i dla tego śmiechem i milczeniem zbyte zostały. Ostatnie piśmidło: Głos Ludu Izraelskiego, że nie co do samey osobistości bredzi, ale się na wielką rzecz targa, ściągnęło na siebie krótką Recenzyą Obywatela na wsi przemieszkuiącego, którą przesłał był Redakcyi Gaz: Warszawskiey do umieszczenia. Pragnąc, aby ta Recenzya stała się powszechnieyszą, proszę WPana nietylko moiem, ale i wielu osob imieniem, o iey ogłoszenie w Gazecie Korrespondenta, do czego chętnie się zapewne przychylisz. A. . Recenzya. „Mieszkam na Wsi, lubię pisma periodyczne, i choć daleko od miasta, dochodzą mnie prędko nowo drukowane dziełka. W tych dniach przysłano mi z Warszawy pisemko pod tytułem: Głos Ludu Izraelskiego. Głos ten byłby tylko próżnem brzmieniem, gdyby nie zawierał dwóch rzeczy obrażających serce Polaka, to iest, naprzód, źe usiłuie zatamować reformę żydow tak istotnie dla dobra Polski potrzebną; powtóre, źe rzuca obelgi na Mężów sławą, zasługą i gorliwością o dobro kraiu zaszczyconych, których ziomkowie cenić i kochać przywykli. Żeby więc to dziełko pozorem obrony dawnych obyczaiow nie uwiodło kogo z naszych współrodaków, mam sobie za obowiązek ostrzedz Publiczność, iż ten głos za żydami musi bydź płodem nieznanych dotąd uniesień, kiedy autor iego do żadney zdaie się znaiomey klassy ludzi nie należy. Nie iest bowiem żydem, choć się nim nazywa, bo z większą gorliwością za wiarą naszą, niż za starozakonną przemawia; nie iest katolikiem ani sługą ołtarza, bo wierze żydowskiey, acz od kościoła nieuznaney, iakąś powagę i świętości cechę nadaie; nie iest Polakiem, bo nie stoi o sławę narodu, ani tych, co go bronili; nie iest przywiązanym do ziemi obywatelem, bo nie dba o to, co polepsza byt kraiowy; nie iest mieszkańcem wioski, bo ubóstwa wieśniaków z przyczyny żydów nie widzi; nie iest literatem, bo pisząc po polsku, używa wyrazów i sposobów tłumaczenia się zupełnie dzikich dla ucha Polskiego; nie iest biegłym w historyi ani w jeografii, bo się dziwi, że Idumea tak, iak Judea, była także Izraelskiego ludu krainą, że rzeka Jordan, te obiedwie ziemie dzieliła, i źe Idumeę Dawid podbił i umiłował. Autor tego dziełka nie iest ieszcze ani filozofem, bo nie żąda, ani dąży do prostuiących opinią ludzką sposobów; nadto, nie iest politykiem, bo nie uznaie w polityce przyjętego od wieków zdania, że w każdym narodzie nayszkodliwszy iest status in statu, iak n. p. żydzi w Polsce, stan osobny przez prawa własne i obyczaie składający, Nie iest też wcale oswoiony z Europeyską w polityce oświatą, kiedy wyuzdaną wolność miesza razem z liberalnością, przyrównywaiąc pierwszą do ostatniey, tey to świętey prawodawstwa zasady, do którey wzdycha tyle narodów dawnego i nowego świata, podług którey tyle rozmaitych ludów rząd sobie stanowi, i za którey prawidłami, uważanemi za podstawę dobra publicznego, tylu Panujących przemawia z tronu, a szczególniey Król nasz ukochany, który nam liberalną nadał konstytucyą. Nakoniec, autor tego nikczemnego dziełka nie mieszka w Polsce, ani blisko Polski, kiedy śmiał powiedzieć, iż Alexander Polakow iak niewolników z politowania tylko pod swoię opiekę podgarnął. Polak może bydź podbity, ale nie ma na świecie władzy, któraby go mogła zrobić niewolnikiem; dowiedli tego przodkowie nasi, dowiedliśmy tego my sami. Wielkomyślny Alexander znayduie w tem chlubę swoię, źe nas konstytucyynym nazywa narodem; nie uiarzmił nas ten szczęśliwy Monarcha, ale przytulił do swoiego łona, iak oyciec dzieci, które go postępkami i cnotą ujęły, a miłością ku oyczyznie, i stałością w nieszczęściach dziwiły. Gdy tedy autor tak zuchwałego dziełka powstaie przeciw prawdom nayoczywistszym, zdaie mi się, iż nie warto iest obszerniey odpisać na ten płód złości, nie będący pismem godnem uwagi, ale tylko paszkwilem.” Wieśniak, CC